Z rosnącym zdumieniem autorzy filmu obserwują oszczerczą kampanię, którą redaktor Krzysztof M. Kaźmierczak prowadzi przeciwko filmowi „Pod opieką operacyjną”. Jego artykuły na temat filmu są nierzetelne, pełne manipulacji i dążą do jednego celu – ucięcia jakiejkolwiek poważnej dyskusji nad dociekaniem prawdy o śmierci Piotra Majchrzaka.
Film „Pod opieką operacyjną” opowiada o rodzinie Piotra Majchrzaka uznawanego za ofiarę stanu wojennego, o wielkim dramacie, jakim była jego śmierć i o szykanach, jakie spotkały rodzinę w PRL-u, kiedy chciano ustalić, kto go zabił. Rodzina Piotra Majchrzaka od ponad 30 lat bezskutecznie stara się wyjaśnić, kto zamordował ich syna.
Państwo Majchrzakowie od lat walczą nie tylko o sprawiedliwość, ale też o pamięć o ofierze ich syna. Jest to bardzo istotne, gdyż od początku starano się tragiczną śmierć Piotra Majchrzaka zdeprecjonować, zresztą dzieje się tak niestety do dziś.
Film ukazuje Piotra Majchrzaka jako ofiarę stanu wojennego, która poniosła śmierć przypadkowo, gdyż 11 maja 1982 roku stanęła najprawdopodobniej na drodze patrolu ZOMO, nie zaś w wyniku celowych represji za działalność opozycyjną. Tak właśnie historycy rozumieją pojęcie „ofiary stanu wojennego”, podkreślając umarzanie większości takich spraw przez ówczesną prokuraturę z powodu „nie wykrycia sprawców”.
Zaprezentowane w filmie fakty były konsultowane z dwoma zawodowymi historykami i mają solidne oparcie w dokumentach historycznych, sądowych, prokuratorskich i relacjach świadków. Żaden sąd ani prokuratura nigdy nie wykluczyły wersji o pobiciu Piotra przez ZOMO – jednak zawsze brakowało naocznych świadków tragicznego zdarzenia, którzy pozwoliliby na jednoznaczne ustalenie sprawców. Autorzy filmu dotarli do takich świadków, a ich wiarygodność znajduje potwierdzenie w aktach sprawy.
Zgodnie z zasadami filmu dokumentalnego autorzy przedstawiają także drugą wersję wydarzeń, jakoby Piotra pobił pijany mężczyzna z parasolką, który miał uniknąć kary dzięki swoim rzekomym powiązaniom ze Służbą Bezpieczeństwa. Prezentuje ją w filmie sam redaktor Kaźmierczak (wypowiedź autoryzował), który jest jej gorącym zwolennikiem.
Niestety, mimo relacji naocznych świadków, redaktor Kaźmierczak z uporem trzyma się swojej hipotezy o zabójstwie parasolką, uznając ją za jedynie słuszną, mimo że jest ona wytworem żonglerki intelektualnej możliwej do przeforsowania tylko dzięki pominięciu wielu niewygodnych faktów – niezgodnie z metodami prowadzenia badań obowiązujących w naukach historycznych. Wersja zdarzeń oparta na założeniu, że Piotr Majchrzak zginął w skutek uderzenia parasolem przez przypadkowego przechodnia, nie znajduje również potwierdzenia w postaci prawomocnych orzeczeń sądowych. Osobie, która mogłaby dopuścić się tego czynu, nie przedstawiono nigdy zarzutów, ani aktu oskarżenia.
Wersji tej nigdy nie poparł żaden historyk specjalizujący się w badaniu okresu stanu wojennego. Apele redaktora Kaźmierczaka o ograniczenie dystrybucji filmu przypominają czasy PRL, kiedy nie było wolności słowa i swobodnej wymiany myśli. Niestety dziennik „Głos Wielkopolski. Polska the Times” nie opublikował sprostowania, jakie wysłała reżyser po publikacji artykułu z 20 grudnia 2013, dlatego kolejne sprostowanie umieszczamy również w Internecie.
Film można oglądać w TV Republika. Zapraszamy!
Autorzy
Poniżej wykaz nieścisłości i przekłamań w artykułach redaktora K.M. Kaźmierczaka publikowanych na łamach dziennika „Głos Wielkopolski. Polska the Times”
- Stwierdzenie red. Kaźmierczaka, że „wizja filmowa przeczy ustaleniom prokuratur i sądów” oraz że jest „wbrew prawomocnym rozstrzygnięciom i dowodom” stanowi oczywistą nieprawdę. Ustalenia sądów i prokuratur uznają za prawdopodobne obie wersje wydarzeń – zarówno o pobiciu Piotra Majchrzaka przez ZOMO, jak i pobiciu przez mężczyznę z parasolką (postępowania prokuratorskie z lat 1982-1984 oraz 1991-1992, wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu w 2009, Sądu Apelacyjnego w Poznaniu w 2009, Sądu Okręgowego w Poznaniu w 2011, Sądu Apelacyjnego w Poznaniu w 2011 r., Sądu Najwyższego w 2013 r.)
- Komisja Nadzwyczajna ds. Działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w latach 1981–1988 (tzw. Komisja Rokity) ustaliła, że postępowanie przygotowawcze w sprawie śmierci Piotra Majchrzaka zostało umorzone wbrew temu, co wynikało z materiału dowodowego. Redaktor Kaźmierczak „zapomniał” dodać, że wiązało się to z ograniczonymi uprawnieniami Komisji, która mogła jedynie badać prawidłowość prowadzonych postępowań karnych poprzez analizę ich dokumentów, nie miała natomiast specjalnych uprawnień śledczych ani dostępu do archiwów MSW.
- Jeśli „mężczyzna z parasolką”, Marian O., był kryminalistą, który mimo zgromadzenia przez prokuraturę „twardych” dowodów (zdaniem red. Kaźmierczaka) uniknął kary za morderstwo dzięki powiązaniom z SB (jego ewentualna przydatność nawet w latach 80-tych była dyskusyjna), to dlaczego nie został skazany w śledztwie podjętym po przełomie politycznym 1989 r. na wniosek „Komisji Rokity” i przeprowadzonym w latach 1991/1992? Wówczas nie istniała już SB (rozwiązano ją w 1990 r.) i nie był już chroniony przez służby. Jeśli dowody byłyby naprawdę tak mocne, jak twierdzi w swoich artykułach red. Kaźmierczak, a sprawa czysto kryminalna, to prokuratura wyjaśniłaby sprawę i żądała ukarania wskazanego sprawcy. Tymczasem Marian O. nie miał nawet statusu podejrzanego, a śledztwo umorzono w 1992 r., uznając obie wersje wydarzeń za prawdopodobne.
- W 2007 r. pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Poznaniu odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie śmierci Piotra Majchrzaka, gdyż nie miał „żadnych nowych źródeł dowodowych, a zwłaszcza świadków i dokumentów”. Natomiast w filmie jest również zaprezentowane stanowisko prokuratora IPN, który mówi: „W tej chwili nie ma żadnych procesowych danych, żeby to postępowanie prowadzić. To nie znaczy, że takie dane się nie pojawią oczywiście w przyszłości.”
- Naoczni świadkowie pobicia Piotra Majchrzaka przez ZOMO opisują, że widzieli zdarzenie, a w złożonej relacji jeden z nich wspomina też o zastraszaniu przez organa ścigania PRL i wymuszeniu zmiany zeznań. Wiarygodność świadków i obecność w pobliżu zdarzenia znajduje potwierdzenie w aktach sprawy.
- Kolejną przedziwną konstrukcją logiczną jest stwierdzenie red. Kaźmierczaka, że w filmie „Nie wspomniano, że SB nie prowadziło żadnej sprawy operacyjnej przeciwko Piotrowi i jego rodzinie (zarówno przed śmiercią chłopaka jak i po niej)”. W filmie bowiem nikt nie twierdzi, iż prowadzono taką sprawę. Nie ma też potrzeby wyliczanie, czego SB nie robiła. Natomiast w filmie są pokazane informacje przechowywane w IPN, które gromadziła SB dotyczące m.in. śmierci P. Majchrzaka.
- O próbach zastraszania rodziny mówi jeden z wyroków sądowych, na które tak ochoczo powołuje się red. Kaźmierczak: „Prawdą jest, iż służby bezpieczeństwa PRL interesowały się rodziną Majchrzaków po śmierci pokrzywdzonego i starały się uniemożliwić lub choćby utrudnić im, […] wyjaśnianie okoliczności śmierci na własną rękę” (Wyrok z 31 V 2011 r. Sądu Okręgowego w Poznaniu).
- O całkowitej nieznajomości realiów historycznych okresu stanu wojennego świadczy uwaga red. Kaźmierczaka: „Pominięto zarazem fakt, że rodzice tragicznie zmarłego i ich adwokat w czasach PRL konsekwentnie domagali się, by to Marianowi O. postawić zarzut śmiertelnego pobicia Piotra.” W rzeczywistości prawnej stanu wojennego strategia adwokata mogła być skuteczna jedynie wówczas, gdy w zażaleniach na działanie prokuratury i żądaniach ponownego wszczęcia śledztwa wskazano na zaniedbania dotyczące wyłącznie czynu kryminalnego. Jakikolwiek aspekt polityczny (czyli wskazanie na funkcjonariuszy ZOMO jako sprawców) z pewnością spotkałby się z decyzją odmowną. Jak się okazało, strategia adwokata okazała się skuteczna i zażalenia rodziny były przyjmowane, a kolejne śledztwa przynosiły, mimo całej ich opieszałości, coraz więcej informacji. Na przykład, dopiero podczas drugiego śledztwa prokuratura przeprowadziła wizję lokalną (prawie półtora roku po śmierci P. Majchrzaka !).
- W artykułach red. Kaźmierczak miesza terminy prawne i pojęcia historyczne, wprowadzając (zapewne świadomie) zamieszanie w głowach czytelników: „polityczna wersja śmiertelnego pobicia”, „zbrodnia polityczna”, „zbrodnia komunistyczna”. Tymczasem film pokazuje Piotra Majchrzaka jako ofiarę stanu wojennego w rozumieniu historyków. Według tej definicji ofiarami nazywamy także osoby, które poniosły śmierć na skutek brutalności funkcjonariuszy resortu MSW, nie zaś tylko w wyniku celowych działań operacyjnych SB. Ich śmierć była wynikiem poczucia bezkarności i postawienia ponad prawem wszystkich funkcjonariuszy resortu w czasie stanu wojennego, a śledztwa „zamiatano pod dywan”.
- Kolejny ustęp świadczący o żenującym braku wiedzy historycznej: „Noszenie oporników przez młodzież było wówczas powszechne i z tego powodu tolerowane przez władze”. Otóż za noszenie oporników stosowano represje, a nawet zapadł wyrok sądowy skazujący na więzienie. Wystarczy poczytać książki historyczne i prasę podziemną, która rejestrowała takie przypadki.
- Kolejna manipulacja to twierdzenie red. Kaźmierczaka, że „Piotr Majchrzak nie zmarł w wyniku pobicia podczas manifestacji w rocznicę stanu wojennego – chociaż tak podawano w podziemiu.” Prasa podziemna wydawana w Poznaniu zawsze podkreślała przypadkowy charakter pobicia przez ZOMO, nie wspomniano, że Piotr został pobity podczas manifestacji. Wystarczy przeczytać teksty „Obserwatora Wielkopolskiego”, „Biuletynu Wielkopolskiego” oraz ulotki Szkolnych Komitetów Oporu Społecznego i „Solidarności Walczącej”.
- Zastrzeżenia red. Kaźmierczaka budzi także rekonstrukcja wydarzenia przedstawiona w filmie. Jest to zrozumiałe – wszak jest on wyznawcą wersji z parasolką, a w filmie zaś przedstawiona jest rekonstrukcja prawdopodobnego przebiegu pobicia przez ZOMO. Rysunek z przebiegu zdarzenia, który redaktor pokazuje w artykule, opatrzony został mądrze brzmiącym podpisem „Infografika przedstawia ustalania faktograficzne z prowadzonych w latach 80. i 90. śledztw w sprawie śmierci Piotra”. Tymczasem sprzeczne zeznania świadków nie pozwalają na ustalenie dokładnego i precyzyjnego przebiegu zdarzenia. Gdyby było to możliwe, zapewne zapadłyby dawno odpowiednie wyroki sądowe. Natomiast autorzy filmu postarali się o zachowanie maksymalnych realiów historycznych – wypożyczono milicyjną nysę, a wygląd i zachowanie funkcjonariuszy ZOMO z epoki zostały odtworzone pieczołowicie przez grupę rekonstrukcyjną.
- „Samorządy przyznając dotacje nie oceniały zawartości merytorycznej filmu”. Otóż każda dotacja tego typu związana jest z bardzo krytyczną analizą przedstawionego wniosku zawierającego treści merytoryczne.
Film można oglądać w TV Republika
Zapraszamy!